Jedyne czego temu filmowi nie brakuje to rozmowy, ktore zajmuja 95% filmu. Zero napiecia, zero klimatu, zero akcji. Jako fan wersji Carpentera chcialem obejrzec ten film - na cale szczescie remake ma z tym tyle wspolnego: śnieg. I dobrze! Fatalnie sie oglada - fatalne aktorstwo, gdzie jedna osoba konczy mowic i bez sekundy przerwy zaczyna druga i tak caly film - jest to meczace i nienaturalne, jak by to byly ich pierwsze role, teksty nie dosc ze glupie to jeszcze brzmia ochydnie sztucznie. Nie polecam ani dla fanów the Thing (arcydzielo!) ani dla innych...
Podpisuje się pod całym Twoim postem. Masz w zupełności rację, odniosłem identyczne wrażenie po oglądnięciu tego filmu. No nic... czekamy na prequel =)
Żeby tylko wiader... Sądziłem, że ten film będzie połączeniem mistrzowskiej makabry Piły i gore Ludzkiej Stonogi, conajmniej. Bardzo się zawiodłem. Naprawdę brakowało mi tam krwi i zwłaszcza jej koloru, ale NIESTETY film czarno biały! Tego się nie spodziewałem.
Nie koniecznie krwi, ale przynajmniej rzetelnie zrobionego SF/horroru. Może nie czegoś tak dobrego jak „Zemsta Kosmosu” ale lepszego niż to. Filmy rożni raptem piec czy sześć lat, a „Zemsta...” jest dalej genialnym filmem (w szczególności II – ga część) a to jest po prostu słabe.
Popieram. Ten film nie może nawet butów czyścić filmowi Carpentera i pisze to ktoś kto bardzo lubi horrory z lat 30-50. Ten film nawet jak na tamte czasy jest słaby. Potwór jest beznadziejnie zaprojektowany, marna kalka Monstum Frankensteina (no właśnie Monstrum Frankensteina !!!), aktorzy poza doktorem fatalnie grają (czy oni naprawdę walczą z potworem z kosmosu, czy siedzą w barze!?), za dużo drętwych dialogów (gdyby chociaż stały na poziomie jakimś), zero, ZERO napięcia (załogantów jest kilkunastu, a ginie poza planem tylko 2 statystów) i do tego tona sucharów, głupot i nudów.
Thing 1982 to jeden z nielicznych przykładów że remake przebił solidny oryginał z 1951.
Podobna rzecz była z
"Scarface 1932" < "Scarface 1983"
"Helen of Troy 1956" < "Troy 2004"
"Alexander the Great 1956" < "Alexander 2004"
"Ostatni dom po lewej 1972" < "Ostatni dom po lewej 2009"
Szczerze mówiąc nie widziałem żadnego film o Człowieku z blizną (a żaułuję;)), oraz starszej wersji filmów "sandałowych", tylko Ostatni dom po lewej widziałem zarówno w nowej jak i w starej wersji i faktycznie to jest dobry przykład lepszego remakeu. Większość remakeów wypada gorzej od oryginałów, a sporo część tych remakeów nie jest nawet wart oglądania, ale zawsze znajdzie się ta elita.
Lepszy remake jest też "Wzgórza mają oczy 2006".
Solidne remaki to Noc żywych trupów 1990, Krąg 2002 oraz Inflirtacja 2006 :)
Oj nie widzieć "Człowiek z blizną 1983" to grzech :) To jeden z najwybitniejszych wręcz obowiązkowych filmów tego typu obok
Ojciec chrzestny 1972, Ojciec chrzestny 2 1974, Dawno temu w Ameryce 1984, Chłopcy z ferajny 1990, Wściekłe psy 1992, Pulp Fiction 1994, Kasyno 1995, Gorączka 1995, Inflirtacja 2006 :):):)
Wzgórza to w stosunku do oryginału najlepszy remake w historii ;). Oryginał był fatalny, nie spełniał roli ani jako straszny horror (w ogóle nie straszył, a momentami wręcz śmieszył), ani jako dramat (fatalna gra aktorska i idiotyczny scenariusz), ani nawet jako gore (nawet krwi prawie w ogóle nie było). Nowa wersja dała mi wszystko czego nie otrzymałem w oryginale. Jedynie mogę się przyczepić do fabuły, ale w sumie tak było w oryginale, więc przymykam na to oko.
To prawda. Za to "Teksańska masakra piłą łańcuchową z 1974" jest do dziś najlepszą wersją :)
Lepszy od remaku z 2003r. Wzgórza mimo że miały premierę 3 lata po "Teksańskiej masakrze..."
bo w 1977 nie stały się klasykiem gatunku.
Zapomniałem też wspomnieć poprzednio że świetnym remakiem jest "The Thing 1982" Carpentera.
Pierwowzór "Thing From Another World 1951" dla mnie w tym przypadku gorszy.
Ja bym jeszcze do tej listy dodał "The Fly" - remake Cronenberga o wiele lepszy od oryginału.
Dla mnie takim przykładem jest "Znachor" z 1981 roku. Ekranizacja Michała Waszyńskiego sprzed II wojny światowej "trąci myszką", zaś wersja Jerzego Hoffmana przewyższa ją i zapewne jeszcze długo będzie jednym z chętniej oglądanych filmów w Polsce. Tym bardziej, że nowa produkcja od Netflixa nie wytrzymuje (moim zdaniem) z nią porównania.
SPOILER
.
.
.
.
.
.
.
Scena, w której zaczęli oblewać potwora naftą - była tak śmieszna, że nie mogłem skupić się na dalszym oglądaniu. Myślałem, że się sami pozabijają, płonęło wszystko tylko nie obcy. Zabawne to było, zbyt zabawne. heh ;)